Geoblog.pl    wallflower    Podróże    My Australian Dream :)    Kakadu NP, czyli czające się krokodyle
Zwiń mapę
2015
16
paź

Kakadu NP, czyli czające się krokodyle

 
Australia
Australia, Kakadu National Park
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 24124 km
 
Tego ranka pobudka o 5:30 jest szczególnie bolesna ze względu na to, że wczoraj udało mi się zasnąć dopiero po północy. Przed nami kilkugodzinny przejazd do Kakadu National Park, do którego musimy dotrzeć na godz. 11:00 – właśnie o tej godzinie mamy zarezerwowany rejs po mokradłach. Po drodze zatrzymujemy się na kawę i śniadanie w przydrożnej knajpce i właśnie tam po raz pierwszy widzę Aborygenów. Odizolowani, całą rodziną – dzieci, rodzice i dziadkowie - siedzą na ziemi, w cieniu drzewa.
Szczęśliwie docieramy do przystani w Kakadu na czas, nawet z godzinnym zapasem czasu, więc jako pierwsi możemy wybrać miejsca na statku. Dołącza do nas kilkunastoosobowa wycieczka, w większości Brytyjczyków, i w takim składzie rozpoczynamy rejs. Główną atrakcją są oczywiście krokodyle, ale przy okazji możemy zobaczyć też różne gatunki ptaków, które przechadzają się na brzegu rzeki. Jest bardzo duszno i gorąco, jak na klimat tropikalny przystało, a dodatkowo czuję się nieswojo wiedząc, że tuż obok mnie mogą przepływać prawdziwe australijskie krokodyle, o których tyle słyszałam. Wokół panuje spokój, co jeszcze bardziej buduje napięcie. I w końcu…jest! Samotny krokodyl czai się zaledwie kilka metrów od naszego statku, a ponad powierzchnią wody widać tylko jego ciemne, groźnie wyglądające oczy. Nie czekając na jego reakcję, płyniemy dalej. Później mamy okazję zobaczyć jeszcze kilka krokodyli, na szczęście tylko z daleka ;) Naszą uwagę przyciągają również małe kolorowe ptaki, które trudno wypatrzeć, ale bardzo pomocny okazuje się nasz przewodnik, który wskazuje odpowiedni kierunek. Rejs kończy się po ok. 1,5h, idealnie w porze lunchowej, dlatego prosto ze statku idziemy do jedynej restauracji w okolicy i korzystamy z opcji szwedzkiego bufetu. Wreszcie coś innego niż kanapki :)
Przejeżdżamy przez Kakadu, zatrzymując się po drodze w kilku punktach widokowych. Jeden z przystanków robimy przy rzece, przy której podobno są widywane krokodyle, jednak my niestety (albo na szczęście) nie dostrzegamy żadnego. Drugi punkt na naszej trasie jest bardziej obfity we wrażenia – krótki szlak prowadzi do skał, na których zachowały się aborygeńskie malowidła. Czując, że jest to dopiero przedsmak tego, co zobaczymy w Interiorze, opuszczamy Kakadu NP i zmierzamy z powrotem do Darwin. Podczas 250-kilometrowej trasy musimy być bardzo ostrożni, bo co chwilę tuż przed maską samochodu przeskakują wallabie. Na szczęście obywa się bez ofiar ;)
Do Darwin dojeżdżamy akurat w momencie, gdy słońce chowa się za horyzontem. Jest nam szkoda, że nie mamy więcej czasu na dokładniejsze obejrzenie Darwin, bo jutro z samego rana lecimy do Alice Springs. Poznajemy tylko okolice hotelu, kiedy idziemy na późną kolację do pobliskiej knajpki. Aż żal opuszczać Darwin :(
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (20)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 12.5% świata (25 państw)
Zasoby: 120 wpisów120 15 komentarzy15 720 zdjęć720 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
15.06.2016 - 17.06.2016
 
 
02.10.2015 - 25.10.2015
 
 
12.06.2014 - 15.09.2014