W końcu nadszedł czas, żeby pożegnać się z campem i rozpocząć drugą już podróż po Stanach Zjednoczonych. Z jednej strony jestem szczęśliwa, że wreszcie mogę zrealizować swoje marzenia podróżnicze, z drugiej jednak mam świadomość, że z większością osób już nigdy w życiu się nie zobaczę. Mimo to wszyscy opuszczamy camp w znakomitych nastrojach i dojeżdżamy do Concord, skąd autobusem linii Concord Coachlines wyruszamy do Bostonu – trzy osoby z naszej grupy wysiadają na South Station, a trzy - na lotnisku. Bilet na przejazd na dworzec autobusowy South Station kosztuje 15$, natomiast chcąc dojechać na lotnisko, trzeba zapłacić dodatkowe 5$. Żegnamy się z pozostałymi osobami i nie możemy uwierzyć, że to już koniec. Przecież nie tak dawno temu pokonywałyśmy tę samą trasę, tyle że w stronę campu…
Docieramy na lotnisko Boston Logan International tuż przed godz. 21, a zatem mamy 9h do zagospodarowania przed wylotem do Los Angeles. Próbując zasnąć, nagle słyszymy polski język i w ten sposób poznajemy grupę 6 Polek, które tak jak my skończyły dziś pracę na campie (tyle że w stanie Rhode Island), lecą w tym samym kierunku, co my – LA, co więcej, również jadą do Las Vegas tego samego dnia, co my ;)
Czas na lotnisku strasznie się dłuży, na szczęście jest darmowe wifi, dzięki czemu mogę pisać tę notatkę i jakoś zagospodarować czas :) Wciąż jednak zostało ponad 5h do wylotu...