Geoblog.pl    wallflower    Podróże    Work&Travel USA 2014    Pożegnanie z Zachodnim Wybrzeżem i przelot na Florydę
Zwiń mapę
2014
06
wrz

Pożegnanie z Zachodnim Wybrzeżem i przelot na Florydę

 
Stany Zjednoczone Ameryki
Stany Zjednoczone Ameryki, Miami Beach
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 18211 km
 
Czekamy na lotnisku na wylot, który mamy dopiero o godz. 8 rano. Przez ten czas część z nas próbuje choć trochę się przespać, a część (w tym ja) czuwa i pilnuje naszego dobytku ;) Mam zatem sporo czasu na zrobienie ostatecznego rozliczenia za paliwo i inne opłaty, które poniosłyśmy podczas naszego samochodowego tripa, zgranie zdjęć z aparatu, wypisanie pocztówek i zamknięcie spraw związanych z podróżą po parkach narodowych. Mam poczucie, że kończy się najlepsza część naszych wojaży, mimo że do wylotu do Polski został nam jeszcze ponad tydzień. Przygotowania do tych 10 dni na totalnym pustkowiu zajęły nam wiele miesięcy, a sama podróż minęła za szybko… Przez ten czas byłyśmy zdane tylko na siebie, nieraz musiałyśmy pokonywać trudności i wymyślać alternatywne trasy wycieczki (np. z powodu zamkniętej drogi czy niekorzystnej pogody), ale z drugiej strony miałyśmy satysfakcję, że byłyśmy w stanie zorganizować to samodzielnie. Posiadając samochód mogłyśmy jechać, gdzie tylko chciałyśmy, a jedynym problemem mogło być znalezienie miejsca parkingowego. Do tego dochodzi to wszechogarniające poczucie wolności, kiedy jadąc długą, prostą drogą przez pustkowia, góry, lasy i nie mijając przy tym żadnego samochodu, miałyśmy wrażenie, że możemy wszystko. Siedząc na lotnisku w Las Vegas i rozmyślając o nieuchronnym końcu tego etapu naszej podróży, ogarnia mnie smutek i tęsknota za domem. Próbuję jednak wziąć się w garść - przed nami przecież jeszcze parę miejsc do zobaczenia!
Ok. godz. 4:00 nad ranem żegnamy się z jedną z uczestniczek naszej podróży, która odłącza się od naszej grupy i leci do Bostonu. Może spotkamy się jeszcze przed jej wylotem w Nowym Jorku, ale na wszelki wypadek ściskamy się i dziękujemy sobie nawzajem za te kilka wspaniałych dni. Później decyduję, że wypadałoby się jednak przespać choć z godzinkę, co po dłuższej chwili mi się udaje. O 6:00 zbieramy rzeczy i dokonujemy self check-inu – pierwszy raz nie tylko sama drukuję swoją kartę pokładową, ale również naklejki na bagaż. W ten sposób cała procedura jest dużo szybsza – przy stanowisku linii lotniczych sprawdzane są tylko nasze paszporty i ważony jest bagaż. Następnie lecimy już prosto do Miami. Praktycznie cały lot przesypiam, a po wylądowaniu jet lag (3h różnicy czasu) i zmęczenie powodują, że mam wrażenie, że moja głowa pęknie z bólu. Mimo to idziemy na spacer po plaży i mieście w Miami Beach, jednak moje pierwsze wrażenia nie są zbyt pozytywne – jako że jest to akurat sobota wszędzie jest mnóstwo ludzi, a do tego dochodzi głośna muzyka wydobywająca się z klubów, które mijamy w drodze z plaży. Bardzo przypomina mi to Las Vegas, tyle że takie znajdujące się przy plaży.
Wracamy do naszego pokoju (wynajętego podobnie jak w Los Angeles przez stronę airbnb.com) i dopiero wtedy rozpakowuję swoją torbę. Po jej otwarciu znajduję na wierzchu kartkę świadczącą o inspekcji moich rzeczy. Na szczęście wygląda na to, że nic podejrzanego nie znaleziono, bo wszystkie rzeczy są na swoim miejscu w nienaruszonym stanie.
Po tym długim i wyczerpującym dniu kładę się do łóżka o godz. 22:00 (dawnej 19:00).
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 12.5% świata (25 państw)
Zasoby: 120 wpisów120 15 komentarzy15 720 zdjęć720 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
15.06.2016 - 17.06.2016
 
 
02.10.2015 - 25.10.2015
 
 
12.06.2014 - 15.09.2014