Rano budzę się z okropnym bólem głowy – pozostałością z poprzedniego dnia. Biorę dwie tabletki naraz i z resztą dziewczyn ruszam na zwiedzanie miasta. Docieramy do dzielnicy o nazwie Little Havana, która stanowi przedsmak tego, co znajduje się ok. 350km na południe - czyli Kuby. Na miejscu wszędzie słyszymy latynoską muzykę, na każdym szyldzie czy billboardzie widzimy hiszpańskie napisy, a po drodze natykamy się na hiszpańską aleję gwiazd. Ze wszystkich znanych osobistości rozpoznajemy jednak jedynie Julio Iglesiasa, dlatego to właśnie z gwiazdą z jego nazwiskiem robimy sobie zdjęcia. Kawałek dalej mijamy fabrykę cygar, przed którą znajduje się wielki pomnik cygara – z nim również cykamy sobie zdjęcia. Kiedy już wczuwamy się w ten kubański klimat, postanawiamy spełnić naszą kolejną zachciankę i wypić sok prosto ze świeżego kokosa. Trafiamy do pierwszego lepszego sklepu z owocami, który okazuje się na tyle popularny, że pojawił się nawet w kilku filmach (o czym informuje nas sam właściciel)*. Kupujemy kokosy i siedząc na podwórzu za sklepem, delektujemy się ich smakiem.
Następnie jedziemy na plażę w Miami, żeby wreszcie odpocząć po trudach naszej 10-dniowej trasy po parkach narodowych - od wczesnego wstawania, długich przejazdów samochodem i spania w niekomfortowych warunkach. Będąc na plaży jesteśmy ubrane w stroje kąpielowe, przez co stanowimy dość ciekawy widok – nosząc w czasie naszej podróży krótkie spodenki i t-shirty w pełnym słońcu, opaliłyśmy jedynie przedramiona oraz nogi do kolan, reszta natomiast pozostała biała ;) Do końca dnia próbujemy wyrównać opaleniznę, leżymy na plaży i kąpiemy się w (ciepłym!) oceanie. Czekamy na zachód słońca, jednak okazuje się, że słońce nie zachodzi od strony oceanu, a od strony miasta – nie jesteśmy zatem świadkami takiej spektakularnej gry kolorów, jaką widziałyśmy w Los Angeles. Mimo to zostajemy na plaży jeszcze długo, aż robi się naprawdę ciemno, i rozmawiamy dosłownie o wszystkim.
--------------------
* I rzeczywiście po powrocie do Polski Autorka przypadkowo rozpoznała ten sklep w trakcie oglądania filmu, którego nazwy już nie pamięta ;)